10 par mieszkających w Gminie Rudna otrzymało Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie. W imieniu prezydenta Rzeczypospolitej, odznaczenia wręczył Adrian Wołkowski, Wójt Gminy Rudna.
– Nasi jubilaci po 50 latach wspólnego życia mogą nam udzielić wielu mądrych rad. Wiedzą, że warto pielęgnować dobre wspomnienia, nie pamiętając o złych chwilach. Są najlepszymi nauczycielami życia i tajemnicy udanego związku dwojga ludzi. Stworzyli Państwo wspaniałe własne rodziny i wychowali kolejne pokolenie, z którego jesteście dumni. Gratuluję serdecznie i dziękuję, że mogę razem z Państwem świętować złote gody – powiedział Adrian Wołkowski, Wójt Gminy Rudna, podczas uroczystości obchodów 50 – lecia małżeństwa przez mieszkańców naszej gminy.
Życzenia złożył również ks. Sławomir Sorokanycz z parafii prawosławnej p.w. Świętych Kosmy i Damiana. – Na pewno, kiedy oglądacie się za siebie wspominacie różne chwile. Ale małżeństwo to dzielenie wszystkiego na pół, radości i smutków, to wzajemne wspieranie się, aby lżej było iść przez życie. Życzę Wam, abyście z wytrwałością szli razem przez kolejne 50 lat.
Wystarczy się zakochać
– Ja pracowałam w Gromadzkiej Radzie w Kębłowie, a mój przyszły mąż pracował w sklepie w Kębłowie. Zachodziłam i tak wypatrzyłam. Dla mnie był bardzo przystojny – mówi pani Krystyna Jaskulska. – Poznaliśmy się w Gawronach, gdzie przyjechałam do pracy. Nie zwracałam na niego uwagi, ale kiedy zaczęliśmy rozmawiać okazało się, że to całkiem ciekawy człowiek – wspomina pani Halina Jemioło – W naszym przypadku nie było jakiegoś gromu czy gwiazdki, która zaświeciła, ale zbudowaliśmy trwały związek – mówi Henryk Jemioło.
Władysława i Wiesław Kawalec z Górzyna poznali się w kręgu rodzinnym. – Miałem kolegę, a on młodszą siostrę. Ja miałem 18 lat, a ona 16 lat – mówi pan Wiesław. – Podobał mi się zwyczajnie i coś tam zaiskrzyło. Motorem przyjeżdżał do mnie do Dziesławia, a ślub wzięliśmy po dwóch latach – dodaje pani Władysława.
Związkowi trzeba czasami trochę pomóc. Państwo Wiktoria i Stanisław Mienciukowie z Rudnej poznali się na imprezie zorganizowanej przez siostrę pana Stanisława. – Przyszedłem sam, siostra zaprosiła swoją koleżankę i tak jesteśmy razem ponad 50 lat. – Wystarczyły nam 3 miesiące znajomości i postanowiliśmy wziąć ślub. Po prostu wiedzieliśmy, że nie ma co szukać dalej i życie pokazało, że nie pomyliliśmy się – dodaje pani Wiktoria. Czy można rozpoznać, czy to ta jedyna osoba, na 50 lat? – Oczywiście! Wystarczy się naprawdę zakochać i to się wie – mówi pan Stanisław Mienciuk.
Recepta na udany związek
– Trochę wyrozumiałości to podstawa. Czasami trzeba przymknąć oko na różnice charakteru. Usiąść przy kawie czy dobrej nalewce i porozmawiać – wyjaśnia pani Krystyna Jaskulska, która razem z mężem wychowała trójkę dzieci: Annę , Grzegorza i Przemka. – Ja pracowałem całe życie jako hydraulik, mieliśmy pole i tak zleciało – dodaje Tadeusz Jaskulski. – Cierpliwość i wyrozumiałość to jedyna recepta na dobry związek – to opinia pani Czesławy Urbanowicz z Rynarcic.
– Co mi się spodobało w mężu? Przede wszystkim jego spokój i dobre maniery – mówi pani Wiktoria Mienciuk. – Jak tyle lat przeżyliśmy w zgodzie, to znaczy, że nic złego się nie działo. Odchowaliśmy czwórkę dzieci Agnieszkę, Tomasza, Ewelinę i Dorotę.
– Sama się zastanawiam, czy jest jakiś przepis na tak długie udane małżeństwo – mówi pani Halina Jemioło z Gawron. – Mówi się o miłości, ale potrzeba też dużo tolerancji i wzajemnego zrozumienia – dorzuca Henryk Jemioło.
Spotkanie na dobrej drodze
Historia pani Genowefy i Ryszarda Grędów z Chobieni to niemal gotowy scenariusz na film. – Skończyłem liceum pedagogiczne i w wieku 20 lat dostałem pracę w szkole w Chobieni. To właśnie tam zobaczyłem 15 – letniego podlotka, który kończył 8 klasę. Nie wiedziałem wtedy, że to będzie moja przyszła żona – wspomina pan Ryszard. Młoda dziewczyna wyjechała do Wrocławia do średniej szkoły. Kiedy wróciła, była już 19 letnią panną, a pan Ryszard 24 – letnim nauczycielem. Serce zabiło zdecydowanie mocniej. – To jakieś zrządzenie losu, bo wtedy dostawało się przydziały do pracy, mogli mnie skierować w dowolne miejsce, a trafiłem do Chobieni. Z drugiej strony żona mogła zostać we Wrocławiu, a wróciła do domu. – To był bardzo dobry wybór, prawdziwe przeznaczenie – przyznaje pani Genowefa. – Przez 50 lat żyjemy bez kłótni, bez waśni. Spotkaliśmy się na bardzo dobrej drodze. Wszystkim życzę, aby tak jak my znaleźli tego drugiego człowieka na całe życie – dodaje wzruszona. Państwo Gręda wychowali córki Jolantę, Ewę i Annę, cieszą się już wnukami. 50 lat temu ślub brali w Urzędzie Stanu Cywilnego w Chobieni. Dzisiaj jest to ich dom.
Humor i uśmiech na co dzień
Na koniec rozmawiamy z Państwem Jadwigą i Stanisławem Czechami z Chobieni. – Jesteśmy z jednej wioski z Naroczyc, tam się urodziliśmy, tak się chowaliśmy i tam się poznaliśmy – mówi krótko pan Stanisław. – Mieszkali od siebie z pół kilometra. A Staszek zamiast po szkole wracać do domu, to biegał do dziewczyny – śmieje się pani Krystyna, starsza siostra jubilata. Tak naprawdę pan Stanisław po lekcjach wracał do domu, bo trzeba było iść z krowami na pastwisko. Za dziewczynami, a konkretnie za jedną dziewczyną zaczął oglądać się po odsłużeniu wojska. – Wszystko mi się w niej podobało. Poznaliśmy się w grudniu, a w kwietniu następnego roku braliśmy ślub. Nie było na co czekać – żartuje sobie pan Stanisław. – Miał szczęście, że go chciałam – śmieje się żona. – Na weselu przez całą noc grali Cyganie. Bawiliśmy się dwa dni. I tak poszło. Mamy trzy córki Justynę, Joannę i Iwonę oraz syna Norberta – wylicza pan Stanisław, który przez wiele lat był zawodowym kierowcą, a do dzisiaj działa w OSP Chobienia.
– Jedno drugie musi rozumieć, dogadywać się i być cierpliwym. Nie wolno być zaciętym i obrażalskim. Uśmiech i humor to najlepsza recepta na życie – podsumowuje pani Jadwiga Czech.
Uroczystość przygotowaną przez Centrum Kultury Gminy Rudna wzbogaciły występy grupy przedszkolaków z przedszkola w Rudnej oraz mini recitale młodych utalentowanych wokalistek: Julii Kufel i Anny Kufel oraz Klaudii Mazur.